środa, 13 grudnia 2017

Minuta w ustach, lata w biodrach

Hello!
Moje drogie! Dziś jestem przeszczęśliwa, bo udało mi się zmieścić w jakże wysokim (bo 1200 kcal) limicie, a nie przekroczyłam nawet połowy! JEST CUDOWNIE! Mam mnóstwo energii! Czuję jak chudnę (to pewnie tylko placebo, ale i tak mi poprawia humor :D).

Bilans:
- pół brokuła gotowanego na parze (80)
- 2 ziemniaki gotowane na parze (140)
- surowy pomidor (33)
- kawałek surowego ogórka (7)
- trochę sosu bbq (35)
- 2 pierniki w gorzkiej czekoladzie (150) - jeszcze ich nie zjadłam, ale mam je na całą noc więc podejrzewam, że zjem
Razem: 445 / 1200 kcal

+ 50 unoszeń nóg (każda)
+ 20 brzuszków
+ 50 pajacyków

Znowu jestem na nocce w pracy. Zostałam sama z tymi dwoma pierniczkami. Jakże dobrze jest nie móc niczego zamówić, nie móc wyjść do sklepu, nawet jak się jest głodnym w pracy.
Jedyne co mogę to iść na fajkę - o ile mam. Dziś tak się składa, że je posiadam i będę pić kawusię i palić fajki ;) Wiem, że to niezdrowy nałóg (o którym swoją drogą nie wie nawet mój chłopak...), ale to pomaga mi zabić apetyt ;)

Gorsza wiadomość - mam w sobotę wigilię pracowniczą. W sumie to będzie luźne spotkanie pracowników w klubie, żeby się napić. Co w tym złego? Że jestem gruba jak świnia i nie wiem co założę, żeby się nie wylewało, a druga sprawa - mam w niedzielę na 6 do pracy... Masakra. Iść na kacu, czy jeszcze pod wpływem? - Oczywiście jestem odpowiedzialna, więc po prostu będę musiała przestać pić w odpowiednim momencie. Najwyżej będę się bawić do rana i potem nie będę spała...

Aktualnie powinnam robić raporty, a piszę na blogu. Dobra jestem, co?
Co nie znaczy, że olewam pracę. Mam na to jeszcze dużo czasu. Pewnie zdążę jeszcze sobie jakiś film obejrzeć ;)

Cieszę się, że mi czytelniczek przybywa. To bardzo miłe, że mam do kogo i dla kogo pisać i że możemy się wzajemnie wspierać :)

Dziś dostałam komplementy - od chłopaka i współlokatorki. Mój mężczyzna powiedział, że może rzadko mówi komplementy, ale dziś pięknie wyglądam, a przyjaciółka, że schudłam, ale nadal mam dużą dupę - w jej mniemaniu to dobrze, bo jej się takie podobają, ale mi nie...

Edit: Jest godzina 5:05 - wypaliłam kilka papierosów, wypiłam 2 szklanki wody i zjadłam tylko jednego piernika, więc bilans wynosi pewnie ok. 370 kcal. Nawet nie chciało mi się jeść tego drugiego. Mam coś takiego, że od prawie 1,5 roku nie chce mi się jeść słodkich rzeczy, nawet owoców (tylko czasem mnie najdzie na nie ochota).
Zrobiłam wszystko, co musiałam w pracy i oglądam odcinek Skinsów "Cassie". Zabawny jest ten serial, lubię Cassie :)
Na 14:00 znowu przychodzę do pracy. Będzie męczący dzień, ale dam radę ;) Nie mam ciężkiej, fizycznej pracy :) Plus jest taki, że pewnie jutro też zjem mało. Przed pracą będę spać, po pracy zapewne też. Może zjem jakieś warzywka przed, a w pracy napiję się soku pomidorowego - bardzo go lubię. Jutro planuję utrzymać podobny bilans do dzisiejszego :)

Planuję też kupić niedługo wagę łazienkową i kuchenną. Na pewno się przydadzą ^^

Polecam piosenkę Pulp - Anorexic Beauty, jeżeli ktoś jeszcze nie zna. Przyjemna jest.

Uhuhu, trochę się rozpisałam ;)
Chyba nie będę więcej smęcić :P



1 komentarz:

  1. Piękny bilans super, że ci się udało trzymam kciuki za dzisiejszy dzień (lepszyswiatproana.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń